Zamień „żądam” na „potrzebuję”
Jak zrozumieć „nie” kilkulatka i zbudować lepszą komunikację?
Wielu rodziców prędzej czy później staje w obliczu stanowczego „nie” ze strony swojego kilkulatka – czy to przy prośbie o umycie rąk, skończenie zabawy, czy założenie ciepłego sweterka. Co gorsza, ta niechęć często objawia się w sposób bardzo ekspresyjny – płaczem, krzykiem, tupaniem czy obrażeniem się na cały świat. Zastanawiasz się, jak poradzić sobie z „strajkującym” dzieckiem, a jeszcze lepiej – jak zapobiec takim sytuacjom?
Ostre protesty dzieci w sprawach, które z perspektywy dorosłych wydają się błahe (bo przecież wiadomo, że ręce trzeba umyć przed obiadem, a w chłodny dzień warto owinąć szyję szalikiem), mogą wyprowadzić z równowagi nawet najcierpliwszych rodziców. Kiedy takie sytuacje powtarzają się kilka razy dziennie, frustracja narasta. Jak reagują dorośli? Każdy w inny sposób: niektórzy tłumaczą, inni starają się ignorować sprzeciw, próbują przekupić dziecko, a jeszcze inni po prostu ustępują. Choć czasami te działania przynoszą rezultaty, często są krótkotrwałe. Z czasem rodzice zaczynają się zastanawiać, dlaczego ich pociecha nie reaguje na prośby i wciąż stawia opór. Pojawia się poczucie bezradności i frustracji.
Jak więc można przełamać ten impas? Warto spróbować metody win-win, która pozwala obydwu stronom poczuć się wygranymi. Rodzic nie powinien zakładać, że musi przekonać dziecko do swojego zdania; lepiej, aby dał maluchowi przestrzeń do wyrażenia swoich potrzeb i racji. Kiedy obie strony nazywają i rozumieją swoje potrzeby, można wspólnie poszukać rozwiązań, które będą korzystne dla wszystkich.
Przykład konstruktywnej rozmowy
Oto jak może wyglądać rozmowa z kilkulatkiem, który kwestionuje nasze prośby:
– Jasiu, kończ zabawę, proszę, bo zaraz wychodzimy na spacer – mówi mama.
– Ale ja nie chcę… – odpowiada synek.
Zamiast upierać się przy swoim i tracić cierpliwość, rodzic może wykazać zainteresowanie potrzebami małego buntownika:
– Dlaczego nie chcesz wychodzić? – pyta mama.
– Bo chcę skończyć rysunek – mówi Jaś, a jego oczy się rozświetlają. – Wiesz, mam świetny pomysł!
Mama wie, że dzieci powinny spędzać na dworze przynajmniej dwie godziny dziennie, ale także zdaje sobie sprawę, że argumenty dotyczące zdrowia nie przekonają synka. Dlatego mówi:
– Rozumiem, że chcesz dokończyć rysowanie. Z kolei ja chętnie pospacerowałabym po parku. Zobacz, jaka piękna pogoda…
W ten sposób mama akceptuje potrzeby dziecka, jednocześnie przypominając o swoich.
– Jak myślisz, co możemy teraz zrobić? Masz jakiś pomysł? – pyta.
Zmiana podejścia matki i zainteresowanie potrzebami dziecka mogą zaintrygować Jasia na tyle, że przerwie rysowanie i podejmie dialog. Dzieci są bardzo kreatywne i z pewnością zaproponują różne rozwiązania. Warto potraktować wszystkie pomysły poważnie, nawet te, które wydają się nierealne, i wspólnie je omówić. Na przykład można ustalić czas na dokończenie rysunku przy użyciu minutnika, zabrać kartkę i kredki na spacer lub z góry informować o zbliżającym się wyjściu.
Utrwalenie rozwiązań
Proponowane rozwiązania można również utrwalić, na przykład wieszając je na ścianie w pokoju dziecka lub przypinając magnesem do lodówki. Dzięki temu przypomnienie o wspólnych ustaleniach będzie zawsze pod ręką. Można je zapisać w formie symbolicznych rysunków, co ułatwi dziecku ich zapamiętanie.
Pamiętajmy, że „nie” dziecka nie jest skierowane przeciwko rodzicowi. Maluch w ten sposób próbuje pokazać, co jest dla niego ważne. Akceptując to i okazując zrozumienie, wspierasz swoje dziecko w rozwoju z miłością i szacunkiem. Z czasem Twoje dziecko nauczy się nie tylko wyrażać swoje potrzeby, ale także znajdować konstruktywne rozwiązania i rozwijać empatię wobec innych.
Alicja Dorozińska
Specjalista ds. dydaktyki i wychowania w Przedszkolach „Ciuchcia Puch Puch”, absolwentka Akademii Pedagogiki Specjalnej. Doświadczony nauczyciel wychowania przedszkolnego. Licencjonowany specjalista w zakresie glottodydaktyki i dziecięcej matematyki.