Śledź nasze social media i bądź na bieżąco!
  /  Edukacja   /  Uśmiech na brudnej buzi, czyli zabawy sensoryczne dla dzieci

Uśmiech na brudnej buzi, czyli zabawy sensoryczne dla dzieci

Troska czy ograniczenie

„Nie biegaj, bo się przewrócisz”, „Zostaw, to brudne!”, „Po co to targasz ze sobą? Przecież to zwykły kamień!”, „Nie ruszaj, jeszcze jakieś choróbsko złapiesz!” – te i podobne komunikaty słyszę każdego dnia w parkach i na ulicy. Dlaczego dzieci chcą robić to, czego dorośli na ogół nie akceptują? Bo takie zabawy jak wskakiwanie do kałuży, lepienie „pączków” z błota, rozchlapywanie wody podczas kąpieli czy zasypywanie kuchni mąką są dla nich naturalnym sposobem eksploracji świata. Maluchy doskonale wyczuwają własne potrzeby i próbują je zaspokajać.

Warto zatem zastanowić się, po co właściwie rodzice wychodzą z dziećmi na spacer, skoro brzdącom nie wolno biegać, wspinać się, dotykać znalezionych skarbów, a w drodze powrotnej muszą być czyste i suche. Czy chodzi tylko o to, by przez chwilę pobyć na świeżym powietrzu? Wierzę, że każdej mamie i każdemu tatusiowi zależy na dobru swojego dziecka, jednak zbyt często zauważam, że poprzez ciągłe przestrzeganie i zakazy ograniczają ich drogę do prawidłowego i harmonijnego rozwoju. A przecież naszym – rodziców i nauczycieli – podstawowym zadaniem jest pomagać dzieciom w wszechstronnym rozwoju!

Odrobina teorii

Mózg człowieka rozpoznaje i segreguje wrażenia oraz bodźce płynące z różnych źródeł, aby stworzyć spójny obraz rzeczywistości. Dzięki zespoleniu zmysłów dziecko może jednocześnie widzieć, słyszeć, odczuwać dotyk, temperaturę i zmiany pozycji swojego ciała. Prawidłowo zintegrowane zmysły zwiększają pewność siebie i poczucie własnej wartości małego człowieka, który łatwiej nawiązuje kontakty z otoczeniem i koncentruje się na zadaniach. Co więcej, dobra integracja zmysłów sprzyja sprawniejszemu uczeniu się, na przykład czytania, pisania czy liczenia.

Niestety, coraz częściej obserwuję dzieci mające problem z przetwarzaniem bodźców zmysłowych. Przyczyną tego stanu rzeczy może być zbyt wczesne wprowadzanie (nawet dla bardzo małych dzieci) nowoczesnych technologii. Co może wyniknąć z długotrwałego oglądania bajek czy grania na komputerze? Zachęcam do obejrzenia krótkiego filmu na YouTube, na którym małe dzieci, około 2-letnie, podchodzą do akwarium i próbują przesunąć obraz. Ich zachowanie może wywołać uśmiech, ale pokazuje również, że maluchy nie zdają sobie sprawy, że nie każdy obraz jest płaski jak na ekranie monitora. Ograniczenie wrażeń sensorycznych negatywnie wpływa na koncentrację uwagi, może prowadzić do nadwrażliwości na bodźce lub ich nadmiernego poszukiwania oraz obniżonej koordynacji ruchowej. Dlatego tak ważne jest, aby integracja zmysłów przebiegała prawidłowo.

Jak zadbać o prawidłową integrację zmysłów?Jak zadbać o prawidłową integrację zmysłów?

Bazując na swojej wiedzy i doświadczeniu w pracy z dziećmi, polecam domowe zabawy sensoryczne. Nie wymagają one specjalistycznego sprzętu ani dużego przygotowania – bawimy się tym, co znajdziemy w kuchni. Różnorodność produktów dostępnych w domu gwarantuje bogactwo bodźców zmysłowych. Pamiętam, jak dużą radość sprawiła mojej grupie przedszkolaków zabawa w „balonowe niespodzianki”: kolorowe balony wypełniliśmy różnymi składnikami – kaszą gryczaną, ryżem, ciecierzycą, żelowymi kulkami – po dwa z każdą zawartością. Następnie włożyliśmy je do pudełka z przykrywką i po omacku szukaliśmy par, opisując jednocześnie swoje doznania, aby pozostali uczestnicy mogli odgadnąć, co znajduje się w danym baloniku. Podobną zabawę przeprowadziłam, wykorzystując plastikowe pojemniczki z „jajek niespodzianek”, w których ukryliśmy różne drobiazgi – dzwoneczki, ziarna grochu, ryżu czy kamyki. Powstałe grzechotki świetnie sprawdziły się w dźwiękowej zgaduj-zgaduli. Zarówno przygotowanie zabawek sensorycznych, jak i późniejsze porównywanie faktur czy dźwięków były dla dzieci nie tylko fantastyczną zabawą, ale również ćwiczeniami stymulującymi zmysły wzroku, dotyku i słuchu.

Jednak najukochańszą z tego typu zabaw jest dla moich podopiecznych sensoryczny tor przeszkód – pojemniki wypełnione różnymi materiałami, po których dzieci chodzą na bosaka. Uwielbiają szczególnie te z kulkami hydrożelu (do kwiatów). Kulki są śliskie, czasem zimne, a czasem ciepłe, w zależności od temperatury wody, którą je zalejemy. To, co odczuwają dziecięce stópki w ostatnim pojemniku, zawsze wzbudza śmiech i radość. W ten przyjemny sposób maluchy stymulują swoje receptory dotykowe i ćwiczą równowagę.

Plastyka dla smyka

W zajęciach plastycznych zazwyczaj namawiamy dzieci do wykonania konkretnej pracy – narysowania słoneczka, wyklejenia biedronki czy ulepienia z plasteliny kotka. A co gdybyśmy spróbowali, zamiast koncentrować się na finalnym dziele, skupić się na samym procesie twórczym, pozostawiając dzieciom swobodę wyboru nie tylko tematu, ale też tworzywa i metody? Często prowadzę takie zajęcia, które za każdym razem są unikalnym doświadczeniem.

Moim zadaniem jest przygotowanie materiałów – naturalnych, bezpiecznych i jadalnych składników, takich jak mąka, ryż, kasze, barwniki spożywcze, makarony, jogurty, zapachy do ciast, galaretki i przyprawy, aby nawet najmłodsze maluchy mogły brać udział w zajęciach. Reszta należy do dzieci. To one decydują, jaki kształt i przebieg ma zabawa. Tak naprawdę jedynym ograniczeniem jest ich wyobraźnia, która, zapewniam, jest nieograniczona!

Niedawno prowadziłam takie zajęcia z grupą 3- i 4-latków. Zaprosiłam je do sali, w której na każdego czekała miska, mąka oraz woda z barwnikiem. Ustaliliśmy jedną zasadę: bawimy się tylko w obrębie folii. Nie podałam dzieciom żadnych instrukcji, po prostu sama zaczęłam przesypywać mąkę z ręki do ręki. Już po chwili przedszkolaki z własnej inicjatywy sięgnęły po materiały i rozpoczęły eksperymenty. Kto chciał, zajął się mąką i realizował swoje pomysły, usypując mączną górkę, zdmuchując mąkę z dłoni czy drapiąc warstwę mąki paznokciami. Inni przelewali kolorową wodę, a jeszcze inni próbowali zagnieść ciasto, decydując samodzielnie, co dodać do swojej miski. Co ważne, w trakcie zabawy dzieci nie obawiały się skarcenia za powstały bałagan – a ten był naprawdę ogromny! Jednocześnie była to nie mniej twórcza zabawa. Bawiąc się z dziećmi, dzieliłam się swoimi odczuciami i pytałam o ich wrażenia. Każde miało coś ciekawego do powiedzenia!

Dodatkowym walorem sensorycznych zajęć plastycznych jest to, że uczą one rozwiązywania problemów. Gdy komuś zabraknie jakiegoś materiału, sam musi zdecydować, co zrobić – poszukać, poczekać, aż materiał się pojawi, czy poprosić o pomoc. Warsztaty uczą współpracy, komunikacji, odpowiedzialności i samodzielności. Rozwijają zmysły i poszer

zają słownictwo, pozwalając określać cechy, takie jak: coś jest gładkie, śliskie, mokre, ciężkie, twarde, przyjemnie pachnie lub nieprzyjemnie, szczypie w język, jest słodkie albo kwaśne. Mieszanie, depczenie, skakanie, ugniatanie i wiele innych działań wspomaga rozwój motoryki dużej i małej.

Jak już wspomniałam, ani uczestnicy warsztatów, ani prowadzący je nauczyciel nie nastawiają się na określony efekt plastyczny. Tu nie powstają żadne konkretne rysunki, figurki, wycinanki czy malunki, którymi można by się później pochwalić. Dzieciom wystarcza spontaniczna ekspresja, a dorosłym – świadomość, że wspierają w ten sposób integrację zmysłów swoich podopiecznych.

Nie bójmy się bałaganu

Z każdymi zajęciami sensorycznymi coraz bardziej uświadamiam sobie, że tego typu zabawy są dzieciom niezbędne jak powietrze. Cieszy mnie widoczna na umorusanych twarzach radość z możliwości spontanicznego działania bez ograniczeń, malująca się na nich koncentracja podczas twórczego wysiłku, oraz entuzjazm, z jakim maluchy angażują w swoją aktywność wszystkie zmysły. Mogąc swobodnie rozlewać, rozsypywać, mazać, czyli ogólnie „babrać się” w różnych materiałach, czują się szczęśliwe. Czy nie tego właśnie chcemy dla naszych dzieci? Warto pamiętać, że różnorodność bodźców wspiera prawidłową integrację zmysłów, pozwalając dziecku tworzyć wielowymiarowy obraz otaczającej nas rzeczywistości, co przyczynia się do jego harmonijnego rozwoju. Zachęcam wszystkich rodziców, aby stwarzali swoim pociechom warunki do zabaw w stymulującym bałaganie, a także pamiętali o przygotowaniu ubrań, których nie będzie szkoda, jeśli się zabrudzą.

Aleksandra Białobrzeska – zastępca dyrektora, nauczyciel w Przedszkolu Ciuchcia Puch Puch, absolwentka Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Warszawskiego oraz trener I stopnia Sensoplastyki®.