Kłótnia kukułki z kurką, czyli logopedyczne porady nauczycieli Przedszkoli Ciuchcia Puch Puch dla rodziców przedszkolaków
Prawidłowy rozwój mowy dziecka ma ogromne znaczenie dla jego rozwoju poznawczego, emocjonalnego i społecznego, czyli jest jednym z czynników warunkujących powodzenie przyszłego ucznia w szkole. Wiedząc o tym, pedagodzy z Przedszkoli Ciuchcia Puch Puch od samego początku systematycznie wspomagają ewolucję kompetencji językowych swoich podopiecznych, a mając świadomość, że najważniejsze w tej kwestii jest środowisko rodzinne, polecają rodzicom szereg prostych ćwiczeń logopedycznych, które można włączać w codzienne aktywności z pociechą.
Która z mam nie chciałyby zatrzymać czasu, słysząc, jak jej brzdąc na kolację wybiera „synkę i selek”, a na rower mówi „lowel”. To słodkie i rozkoszne, ale… do pewnego momentu. Dziecko rośnie, rozwija się, nawiązuje pierwsze kontakty społeczne i jeżeli w odpowiednim czasie nie zacznie mówić poprawnie, będzie to budziło co najmniej zdziwienie. Warto zatem trenować aparat artykulacyjny i oddechowy malucha, by były w pełni sprawne, gdy nadejdzie czas rozwojowych zmian w wymowie. Nie wymaga to od rodzica ani specjalnych przygotowań, ani dodatkowego czasu – możemy ćwiczyć w domu, na spacerze czy podczas jazdy samochodem. Wystarczy wciągnąć latorośl w zabawy, które gimnastykują wargi, język, żuchwę i policzki i stymulują prawidłowe oddychanie.
Uwaga! Przed rozpoczęciem zabawy zawsze sprawdzamy drożność noska; katar wyklucza ćwiczenia oddechowe.
Słomka i tornado
Zwykłą słomkę zanurzamy w szklance z wodą i dmuchamy w nią: krótko i mocno, aby powstały wielkie bąble; długo i delikatnie, aby tworzyły się małe bąbelki. Trzymając słomkę nad powierzchnią, próbujemy wydmuchać dołek w wodzie; może nawet uda nam się wywołać tornado? Przy okazji uczymy dziecko: wdech przez nos, wydech ustami. Trudno zresztą, mając w ustach słomkę, nabrać powietrza inaczej niż przez nozdrza. Ważne tylko, aby trzymać ją wargami, nie w zębach, i żeby była umiejscowiona pośrodku ust. Możemy też – wyjątkowo wciągając powietrze przez słomkę – przysysać do niej różne drobne i lekkie przedmioty (np. chrupki kukurydziane, kłaczki waty, piórka) i przenosić je, na wdechu, w inne miejsce.
Mecz piłki dmuchanej
Zaczynamy od przypomnienia dziecku, jak prawidłowo wciągamy powietrze (zawsze przez nos) i jak je wypuszczamy (zawsze przez usta). Prawidłowy tor oddychania doskonale ilustruje pewna bardzo przyjemna czynność, a mianowicie wąchanie kwiatków, mydełek, flakoników po perfumach… Teraz stajemy z maluchem po przeciwległych stronach stołu, a pośrodku blatu kładziemy kosmetyczny wacik, piórko lub piłeczkę pingpongową i staramy się je przedmuchać na połowę przeciwnika. Jeśli na krawędziach mebla ustawimy bramki (np. z klocków albo pudełek po chusteczkach), zabawa zamieni się w „mecz piłki dmuchanej”. A komu, mamie czy dziecku, uda się trafić piłeczką do tunelu z rolki po ręcznikach i sprawić, by wypadła z drugiej strony? Która butelka wyda głośniejszy dźwięk, gdy będziemy w nią dmuchać – pusta czy ta, do której nalejemy wody? Nie zapominajmy też o uwielbianych przez dzieci bańkach mydlanych, wiatraczkach, gwizdkach – tu do zabawy nikogo nie trzeba będzie namawiać.
Jak kotek mleczko chłepce
Słodycze w nadmiarze niewskazane, wiadomo, ale jakże przydatne w logopedii! Gdy zatem już kupimy naszej latorośli loda czy lizaka, zachęćmy ją, lizała słodkości, kierując czubek języka ku górze. Na zakończenie śniadania rozsmarujmy odrobinę miodu na wargach dziecka – chyba nie trzeba będzie nawet podpowiadać, by zlizało go ruchem okrężnym. Przyklejony do podniebienia dziecka mały kawałeczek chrupka, andruta lub czekolady, zachęci maluszka, do prób odklejenia smakołyku czubkiem języka. Po umyciu zębów zabawmy się w sprawdzanie koniuszkiem języka, czy wszystkie ząbki na pewno są czyste – oblizujemy je po kolei zarówno od strony zewnętrznej, jak i wewnętrznej, najpierw górne, potem dolne. Kolejna zabawa (mało może elegancka, za to skutecznie gimnastykująca język) polega na jedzeniu prosto z talerzyka, bez użycia rąk, lub wylizywaniu miseczki. Wymienione aktywności usprawnią mięśnie języka na tyle, aby maluszek mógł unieść czubek języka do wałeczków dziąsłowych (np. przy wymawianiu głoski „l”) oraz szybko i delikatnie uderzać nim za górnymi zębami (przy artykulacji głoski „r”).
Mina pingwina
W gimnastyce warg i policzków przyda się lustro. Tata pokazuje jakąś minę – dziecko ją naśladuje, a potem na odwrót – tata kopiuje grymas dziecka. Możliwości są w zasadzie nieograniczone – minka smutna, wesoła, zdziwiona, przestraszona, groźna… Usta mogą udawać ryjek świnki (obie wargi wysunięte do przodu) albo pyszczek rybki (złożone w kółeczko usta przemian otwieramy i zamykamy, trzymając złączone zęby). Bawimy się w motorek (parskanie wargami, naśladowanie warkotu silnika) i niesforny balonik (zamykamy usta i na przemian nadymamy to jeden, to drugi policzek). Maluch zapewne chętnie też podejmie się naśladowania odgłosów straży pożarnej czy karetki, z bardzo wyraźnym wymawianiem samogłosek w parach: e o, i u, a u. A komu dłużej uda się utrzymać „kocie wąsy”, czyli słomkę między nosem a górną wargą? Kto okaże się silniejszy – mama trzymająca w ustach słomkę czy dziecko, które próbuje przejąć trofeum, ciągnąć je wargami w swoją stroną?
Sekator i szufladka
Warto zainicjować też zabawy rozwijające sprawność żuchwy i podniebienia miękkiego, kolejnych ważnych elementów aparatu artykulacyjnego. Umawiamy się na przykład, że zęby to ramiona sekatora. Otwieramy szeroko buzię i… ciach! – zamykamy. Otwieramy i… ciach! – zamykamy. W zabawie „Krówka żuje trawę” wykonujemy ruchy okrężne żuchwą, raz w jedną, raz w drugą stronę, a w „Szufladce” powoli poruszamy żuchwą w przód i w tył oraz na boki, trzymając usta otwarte. Jeśli mamy na obiad spaghetti, pozwalamy dziecku wciągać do buzi pojedyncze nitki makaronu, a do kisielu na deser podajemy słomkę – oba te nietypowe sposoby konsumpcji doskonale usprawniają mięśnie podniebienia miękkiego. Świetnie sprawdza się również udawanie śpiocha, polegające na chrapaniu na wdechu i wydechu.
Bzzz, bzzz – leci pszczółka!
Bez względu na czas i miejsce możemy bawić się w zabawy dźwiękonaśladowcze, które gimnastykują wargi i podniebienie, uczą prawidłowego oddychania i pomagają oswoić dziecko z poprawnym rytmem i melodią wypowiedzi. Wioząc malucha samochodem lub bawiąc się z nim autkami, podpowiadaj mu odgłosy pojazdów i zachęcaj do powtarzania: odpalanie silnika – trum, trum!, zamykanie drzwi w autobusie – psss!, silnik podczas jazdy – brum, brum!, klakson – ti-tit!, pi-bi!, pi-pip! Przy oglądaniu książeczek o zwierzątkach, zwróćcie uwagę na to, jak „mówią”, np. chrum-chrum, kwi-kwi, bzzz, gę-gę, kwa-kwa, kum-kum. Wejdźcie też na chwilkę w role kukułki i kurki. Spróbujcie porozumiewać się z dzieckiem, używając wyłącznie wyraźnie wymawianych sylab ko-ko i ku-ku. Podczas codziennych czynności nazywajcie różne domowe dźwięki: chodzi zegar – tik-tak, cyk-cyk, pracuje mikser – dżdżdż, w czajniku gotuje się woda: szszsz, a nożyczki tną – ciach, ciach.
Ćwiczenia są ważne, ale pamiętajmy, że nawet systematycznie wykonywane w niektórych przypadkach mogą nie wystarczyć. Jeśli cokolwiek w mowie dziecka nas niepokoi, powinniśmy zasięgnąć opinii specjalisty – w tym wypadku logopedy.
Alicja Dorozińska – specjalista ds. dydaktyki i wychowania w Przedszkolach Ciuchcia Puch Puch, absolwentka Akademii Pedagogiki Specjalnej. Doświadczony nauczyciel wychowania przedszkolnego. Licencjonowany specjalista Glottodydaktyki i Dziecięcej matematyki.